RODO / kontakt z nami

Etykiety

Etykiety

CZYŻBY TO JUŻ WIOSNA PRZYSZŁA?

Jak zawsze mam wątpliwości od czego tu zacząć pisanie. Wybaczcie moje ciężkie pióro... (klawiaturę oczywiście mam na myśli). Może jeszcze się wprawię, na co mam nadzieję. Poza tym ja nie jestem, jakoś specjalnie, uzdolniona w czymkolwiek, więc i w piśmie nie jestem.

Zmiana tematu. Dość dyrdymałów.
Próbuję sobie przypomnieć, co ja też, dokładnie, robiłam przez ostatnie dni, i co też się u mnie działo.

U nas wiosna już jakby się pojawiła. W dzień było całkiem cieplutko.
Z mężem i synem wyszliśmy na spacerek, było tak przyjemnie, słonecznie. Tylko nogi mnie po spacerze bolały (a przeszliśmy zaledwie 2 km - licząc w tę i z powrotem).
W połowie powrotnej drogi zrobiliśmy postój na kupno słodkości (to na "wzmocnienie" - wafle).
Przez cały spacer bacznie obserwowaliśmy otoczenie. Nie widać jeszcze roślinnych objawów zbliżającej się wiosny, ale powietrze złagodniało, i to cudne słonko :)
na tym stawie widać jeszcze cienką warstewkę lodu

NIEDZIELA ZWYCZAJNA

Zanim zacznę pisać o zwyczajniej niedzieli, w gronie naszej Trójki, to wspomnę najpierw o sobocie.
Sobota minęła mi dość pracowicie. Robiłam wielkie pranie. To co udało mi się zdążyć uprać, to "moje", resztę w poniedziałek. Dużo więcej bym zrobiła, gdyby nam prądu nie wyłączyli. Tak silnie wiało, że nastąpiła awaria, obok naszego domku. Przyjechała ekipa z energetyki (chyba z energetyki), pogrzebali przy transformatorze i już było po kłopocie.
Na obiadek zrobiłam mój ulubiony sos boloński z makaronem rurkami. Sobota tak jakoś minęła.
Niedziela... Nic wielkiego się nie działo. Głównie zajmowaliśmy się Synkiem. Maluch wstaje, czworakuje, czołga się, i naśladuje nas, jak tylko mu się uda :)
 
Dziś prószył śnieg, ale było na tyle ciepło, że nic nie zostało.

 
Ciągle się zbieram, i zebrać się nie mogę, do upiększenia autka mojego Synusia. Chodzi o taki samochodzik-jeżdzik-odpychadło. Należy mu się małe odnowienie. To pojazd, który Filo dostał po swoim kuzynie.
Nie jestem tylko pewna, czy da się go całego pomalować farbą akrylową, czy jest jakaś w sklepach budowlanych? Może Ktoś z Was mi pomoże? Proszę o podpowiedź. Zapomniałam dodać, że autko jest plastikowe, średnio matowe.
Jeśli z malowaniem całego samochodu nic nie wyjdzie, to go tylko jakimiś naklejkami ozdobię (coś na wzór decoupage). Bardzo proszę o sugestie co i jak zrobić.

ZALEGŁOŚCI

Z powodu zablokowania konta (tego blogowego, o czym wspominałam w poprzednim wpisie), mam pewne zaległości.
Zacznę od początku, i pokrótce opisze ostatnie dni.

Sobota, 18 lutego 2012
Za oknem było pięknie zimowo, "śniegowo", ale nie wychodziłam z domu, tylko wszystko podziwiałam przez okno. Wiosna chyba już blisko, zobaczyłam taki oto obrazek, który może o tym świadczyć:
"buziak" (?)
"rozmowa" (?) ... i co dalej?

Niedziela, 19 lutego 2012
Zajmowałam się różnymi sprawami domowymi, ale nie porządkowymi. 
Przygotowałam obiad dla siebie i męża. Były to żeberka w sosie kawowym. Przepyszne danie, a w szczególności ten sos kawowy, który przedstawię nie co później.

Poza tym bawiliśmy się z Synkiem. Filipek umie już wstawać na nóżki, i wciąż woła "mama mama", rzadziej "tata" ;)
Wieczorem Mąż rozpalił pod kominkiem, tym cieplutkim "płomyczkiem" dzielę się także z Wami, w krótkim filmiku :)
 

Wtorek, 21 lutego 2012
Ostatki.
Można powiedzieć krótko: frytki.
Zamiast wypiekania ciastek, i smażenia chrustu, usmażyłam moje ulubione, zwyczajne, frytki :)
I tak jakoś minęły nam te dni, Całkiem zwyczajnie, rodzinnie.

JUŻ JESTEM, JUŻ WSZYSTKO W NORMIE

Po krótkiej nieobecności znów jestem, ja, i mój blog.


Przez trzy dni "nieobecności" natworzyło mi się czytelniczych zaległości. Powoli je będę nadrabiać.

W najbliższym czasie postaram się nadrobić blogowe zaległości.
Pozdrawiam

ZIMOWE PEJZAŻE NIEZWYKŁE

Za oknem cudowne zimowe pejzaże. Wszędzie pełno śniegu.
Mąż odebrał samochód od mechanika. Przepaliły się przewody, i od jakiegoś czasu byliśmy "uziemieni". Byliśmy pewny, że samochód nam zamarzł, na co nie wiele moglibyśmy poradzić. Ale uszkodzone kable bez problemu można było wymienić na nowe.
Gdy samochód był nie sprawny, w ważnych sprawach dowoził nas Teść. Dzięki Niemu mogliśmy dojechać do Miasta po zakupy i do Urzędów... 
Na szczęście te "samochodowe" problemy już za nami. Pewnie na tylko jakiś czas. ale jednak ;)
Gdy jechaliśmy do Miasta (wtedy jeszcze z Teściem), naoglądałam się pięknych, leśnych, śnieżnych widoków.

TŁUSTY CZWARTEK

„Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła tłustych pączków nasmażyła”...

W dzieciństwie miałam pewną książkę z wierszami dla dzieci (teraz jest już w posiadaniu mojego Synka), tytuł książki: "Przyjaciele dzieciństwa" 

autor: Władysław Broniewski.


Wśród wielu wierszy na różne okazje, moim ulubionym był (i jest nadal): 

"Tłusty czwartek"
Góra pączków, za tą górą
Tłuste placki z konfiturą,
Za plackami misa chrustu,
Bo to dzisiaj są zapusty.
Przez dzień cały się zajada,
A wieczorem maskarada:
Janek włożył ojca spodnie,
Choć mu bardzo niewygodnie,
Zosia - suknię babci Marty
I kapelusz jej podarty,
Franek sadzy wziął z komina,
Bo udawać chce Murzyna.
W tłusty czwartek się swawoli,
Później czasem brzuszek boli.

Inny wiersz, autor: Tadeusz Śliwiak

"Pączek"
Był sobie pączek, co nie miał rączek 
i okrąglutki był jak miesiączek.
Miał lukrowaną, złocistą skórkę,
a w środku dziurkę na konfiturkę.

Wszyscy go lubią, starsi i dzieci,
na jego widok aż ślinka leci.
Lecz co naprawdę pączki są warte,
to przede wszystkim wie..... kto?
Tłusty czwartek! 
Życzę miłego świętowania

MAŁY JUBILEUSZ

1 rok i 6 miesięcy temu odbył się nasz ślub. To był cudowny czas, i nadal taki jest. :)

Dziś, nasz synek zrobił nam mały prezencik: zaczął samodzielnie wstawać na nóżki przy meblach :) 
Jesteśmy z niego bardzo dumni. Maluszek ma 9 miesięcy i 2 dni :)

nasze ślubne zdjęcie (z banerem - "suwaczkiem")