Za oknem cudowne zimowe pejzaże. Wszędzie pełno śniegu.
Mąż odebrał samochód od mechanika. Przepaliły się przewody, i od jakiegoś czasu byliśmy "uziemieni". Byliśmy pewny, że samochód nam zamarzł, na co nie wiele moglibyśmy poradzić. Ale uszkodzone kable bez problemu można było wymienić na nowe.
Gdy samochód był nie sprawny, w ważnych sprawach dowoził nas Teść. Dzięki Niemu mogliśmy dojechać do Miasta po zakupy i do Urzędów...
Na szczęście te "samochodowe" problemy już za nami. Pewnie na tylko jakiś czas. ale jednak ;)
Gdy jechaliśmy do Miasta (wtedy jeszcze z Teściem), naoglądałam się pięknych, leśnych, śnieżnych widoków.
Piękne te śnieżne zdjęcia. U nas śniegu aż tyle nie napadało. W sumie to tylko piątek był tak naprawdę biały, dzisiaj już powoli się topi. Jak będziecie w Warszawie daj znać:-) Pozdrowienia dla całej rodzinki!
OdpowiedzUsuńWitaj Kamisiowo.
OdpowiedzUsuńU nas padało, i to nawet sporo.
Jednak jakoś nie zebraliśmy się, by pójść z Filo na spacer.
Z niecierpliwością czekam na spotkanie z Wami :)